Boże, Boże! jakie szczęście! W Rosji konstytucja (manifest wydany przez cara Mikołaja II 30 października/17 października – według kalendarza juliańskiego) i nasi bracia biedni odetchną swobodniej po tylu, tylu latach ucisku i prześladowań – wolno im się zgromadzać i radzić, nosić polski strój, po polsku głośno mówić, śpiewać pieśni narodowe, cenzura dla dzienników zniesiona, polski język wywalcza sobie pierwsze prawa w szkole, urzędzie. – Ach! jak oni się cieszyć muszą, jak ledwie wierzą temu. – Ja, co dla mego bolu łez nie mam, a na tę wieść rozpłakałam się z radości. I w ogóle tryumf dobrego – jutrzenka wolności dla nieszczęśliwego narodu rosyjskiego po całych wiekach strasznego jarzma niewoli.
Lwów, Galicja Wschodnia, 1 listopada
Zofia Romanowiczówna, Dziennik lwowski 1842–1930, t. 2, 1888–1930, Warszawa 2005.
Chcę krzyknąć: w i w a t! W Rosji przewrót! Nie nazywam go rewolucją, gdyż dokonał się bez przelewu krwi, błyskawicznie! Z zadziwiającą śmiałością, logiką i opanowaniem. Dzisiaj przyszłą wiadomość o abdykacji cara.
Wiadomości o Rosji przelewają się jak wzburzony, chaotyczny potok. Lecz można już teraz skonstatować, że przewrót ma charakter patriotyczny, że przedstawia się zakusom sfer reakcyjnych, które chciały przy pomocy intryg i tajnych układów doprowadzić Rosję do zawarcia odrębnego pokoju z Niemcami. Myślę jednakowoż o Rosji ze strachem i trwogą.
Lwów, 18 marca
Maria Kasprowiczowa, Dziennik, Warszawa 1968.
Nie pisałam dotąd jeszcze ani słówka o rewolucji, o Rosji, a przecież to taka wielka rzecz! Czym to będzie wobec zakończenia wojny, czy je przyspieszy czy opóźni, czym wobec naszej, polskiej sprawy, nie wiem – ja tak mało rozumiem politykę, a mówią różnie. Ale ze stanowiska ogólnoludzkiego ucieszyłam się gorąco. Nareszcie i ten niewolnik, tak bezmiernie długo deptany carską stopą, zerwał się, podniósł głowę i chce żyć, być człowiekiem, być narodem, a nie hordą ujarzmioną i ciemną.
Lwów, Galicja Wschodnia, 31 marca
Zofia Romanowiczówna, Dziennik lwowski 1842–1930, t. 2, 1888–1930, Warszawa 2005.